Strony

poniedziałek, 11 marca 2019

Leaving Neverland — czy Michael Jackson był pedofilem? Obejrzałem dokument i nie mam zamiaru wyrzucac jego płyt



Zacznę może od tego, że chciałem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat filmu Leaving Neverland. Początkowo miał być to kilkusekundowy filmik na story, ale nagranie przedłożyło się do 49 minut. Tak wiec zapraszam zainteresowanych do lektury.

Zdaje sobie sprawę z tego, że artykuł będą czytali fani oraz antyfani Michaela Jacksona, postanowiłem być poza tymi dwoma obozami i odnieść się do tego tematu bardzo neutralnie. Dokument robi absolutnie ogromną furorę na całym świecie, temat domniemanego molestowania Michaela Jacksona ponownie wrócił.
 
8 marca na HBO miał swoją premierę film Leaving Neverland przedstawiający historię dwóch mężczyzn, Wade'a Robsona oraz Jamesa Safechucka, którzy w dzieciństwie mieli być molestowani przez Michaela Jacksona, człowieka, którego uwielbiali, który był ich idolem od najmłodszych lat.

Wszytko zaczyna się w latach 90 kiedy to Evan Chandler oskarża Jacksona o molestowanie swojego syna Jordana Chandlera. W skrócie ... w całej tej historii doszło do ugody pozasądowej czyli prawnicy obydwóch stron doszli do porozumienia i odstępują od pozwu w zamian za 23 miliony dolarów. I tego wątku zabrakło mi w filmie.


Zarzucam twórcom tego filmu ogromny brak rzetelności reporterskiej. Jedynym dowodem są opisywane wydarzenia Robsona i Safechucka. Mnie osobiście zabrakło w filmie opinii drugiej strony, psychologów oraz osób pracujących wówczas z Jacksonem i co najważniejsze ... Macaulay'a Culkina (Kevina), który przyjaźnił się z muzykiem. Ponadto powinny wypowiedzieć się również osoby, które prowadziły śledztwo, odnośnie molestowania w latach 90.

Ten film to taki trochę poradnik jak nie wychowywać dzieci. Nie obwiniam rodziców tych chłopaków, ale kto o zdrowych zmysłach godzi się na spanie 7-latka z 30-pare letnim mężczyzna, w jednym łóżku? Nawet po głośnej sprawie sądowej o molestowanie z 1993 r.

Pamiętam głośny wywiad z siostrą Michaela, La Toya Jackson publicznie przyznała, że jej brat jest pedofilem. Po latach wycofała się z tych oskarżeń twierdząc, że to ówczesny mąż ją zmanipulował i nakłonił do publicznego linczu.

W nowej produkcji HBO pojawiają się również wypowiedzi matek obydwóch mężczyzn, ich żon oraz rodzeństwa. Mam teraz taka myśl czy to jest tak świetna gra aktorska, czy po prostu z biegiem czasu ten cały ból minął. Gdy zobaczyłem oraz posłuchałem wypowiedzi najbliższych, zauważyłem jedno, a mianowicie o początkach relacji z Michaelem wypowiadali się w sposób bardzo radosny, nie było tam mowy o żadnej nienawiści oraz złości bądź co bądź do osoby, która „krzywdziła” ich dzieci. A może czas leczy rany?

Jednakże nie mogę tego samego powiedzieć o ofiarach gwiazdora, a mianowicie jestem pewien, że te emocje nie były udawane ani sztucznie wyreżyserowane, były naprawdę szczere i prawdziwe.


Jeśli chodzi o kwestie finansowe rodziny, z którymi Jackson utrzymywał bliskie relacje, fundował darmowe wakacje w swojej posiadłości Neverland, matka Wade'a przyznała, że Michael udzielił im pożyczki na dom, którą potem umorzył. Czeki na spore kwoty pieniężne, wycieczki prywatnymi samolotami — można by powiedzieć, życie jak w bajce, ale czy to miało uśpić ich czujność, czy może wykazali się ogromną chciwością i próżnością?

Szczerze mówiąc w filmie, nie dowiedziałem się tak naprawdę nic nowego, może poza szczegółowym przebiegiem relacji Michaela z dziećmi. Jest to mocy materiał i bardzo przerażający, nigdy wcześniej nikt nie pokazał relacji pedofilskiej jako związku. Ten wątek rzeczywiście może przyprawić o zawrót głowy i sprawić, że wszystko to, co do tej pory słyszeliśmy na temat pedofilii, nabiera nowego, jeszcze bardziej przerażającego wymiaru. Największa tragedią w całej tej historii jest to, że my nigdy nie poznamy prawdy. Wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami w Neverland czy też pokojach hotelowych.

 Dziwi mnie reakcja ludzi po filmie, a mianowicie ciągle słyszę, że radio przestaje grac muzykę Jacksona, wierni fani od lat, palą płyty książki i plakaty swojego idola. Uważam, że trzeba oddzieli twórczość danego artysty od życia prywatnego, w pakiecie z talentem, umiejętnością porywania tłumów i dorobkiem nie idzie czyste sumienie i nieskazitelny charakter.
Życzę nam wszystkim, abyśmy za parę lat nie musieli pozbyć się wszystkich dotychczasowych płyt ze swojej kolekcji.